poniedziałek, 29 października 2012

Oświadczyny

9 komentarzy:

  1. Wiem, wiem. Wysoka jakość to nie jest ale to mój debiut filmowy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie bądż taka skromna , ja uwazam że debiut reżyserski jak najbardziej udany.A para chyba skojarzona przez swatów, bo taka onieśmielona.Cieplutko pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. To było tak:
    -"Yyyy, bo wiesz, ja..., to znaczy ten tego chciałem cię prosić...yyy. Czy zastaniesz moją żoną? I zobacz, kwiatuszki Ci przyniosłem(mama mi kazła).
    A ona na to wylewnie:
    -Eche.
    I żyli długo i szczęśliwie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak myślałam że ta historia zakończyła się happy endem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Widać że są szczęśliwi....no... chyba że to pozory, a tylko twoja "karuzela" zakręciła im w głowach.:)))Jakby tego było mało, to szykujesz im następne atrakcje, i to w granicach 1000 stopni Celsjusza:) Jak tak można, trochę litości!!!:)) Co? Popsułam scenariusz?:)) Poniosło mnie deczko:))
    Fajnie Ci wyszła ta para:) Masz dla nich nazwisko? Kozłowscy już zaklepani:)
    Wstąp do mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pendem przybendem! A co mogę przytaszczyć,biskwit czy szkliwo?

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie zobaczyć kawalątek czyjejś pracowni:)
    Bardzo udana para

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja kuchnia czuje się zaszczycona z powodu nazwania jej pracownią ;)))
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  9. Ta historia nie zakończyła się jednak szczęśliwie. Podczas wypału prace w piecu zrobiły łubudup i dup!
    Główka kawalera potoczyła się hen pod ścianę. Kleić nie ma co!
    Pani znów szuka...

    OdpowiedzUsuń